Zawsze powtarzamy, że elita biegowa różni się od amatorów prawie wszystkim (sprzętowo teraz każdy może być wyposażony ;-). Ciekawiło mnie czy rzeczywiście profesjonaliści są inni w indywidualnym odbiorze temperatury podczas biegu maratońskiego. Czy wzrost stopni Celsjusza podczas jesiennych maratonów bardziej wnerwia Nas - "bawiących się" bieganiem czy ich - zarabiających na nim. Może jednak człowiek człowiekowi równy?
Okazało się, iż spadek wyników podium mężczyzn w stosunku do narastającej temperatury (patrz ćwiartki "temperaturowej) wynosił kolejno 1.7 +/- 1.5, 2.5 +/- 2.1, 3.3 +/- 2.0 i 4.5 +/- 2.3%. U kobiet realne wyniki odnośnie rekordu trasy spadały o 3.2 +/- 4.9, 3.2 +/- 2.9, 3.8 +/- 3.2 i 5.4 +/- 4.1% w poszczególnych przedziałach temperatury WBGT. Według analiz wolniejsi biegacze (miejsca 25, 50, 100 i 300) zwalniali jeszcze bardziej, choć wyniki uciekały zgodności statystycznej (z oryg. "equivalence testing around a 1% indifference threshold suggests potentially important changes among quartiles independently of statistical significance").
Skoro "zwycięzcy" z pogodą radzili sobie względnie dobrze - tylko 6% spadek przy wysokiej temperaturze, a "wolniejsi" biegacze (choć trzysetny pewnie i tak mieścił się w granicach 3h30) podupadali na tempie jeszcze bardziej to teza jest prosta - jeszcze wolniejsi dostają w kość jeszcze bardziej.
Niestety zatem człowiek człowiekowi nierówny. Bardziej zaawansowani biegowo (ba... śpiący, trenujący, śpiący, trenujący...) w wyższych temperaturach radzą sobie lepiej niż "bawiący się" bieganiem (patrz śpiący, pracujący, trenujący...). I gdzie tu równość na tym świecie ;-)
Impact of weather on marathon-running performance. M. R. Ely, S. N. Cheuvront, Medicine and Science in Sports and Exercise
0 Comments:
Prześlij komentarz