Swoje do zniżki formy dołożyło bieganie o te kilkanaście minut dłużej łącznie w tygodniu. Niby to tylko 25, a teraz 45 minut więcej, ale dla moich "krzywych" nóg sporo :-) Cokolwiek by nie mówić naprawdę po wcześniej opisywanych ćwiczeniach czuję dużą różnicę. Oczywiście nagle nie fruwam, bo nogi czasem zakują w starych kontuzyjnych miejscach i cały czas wyczuwam tam zmęczone tkanki i dyskomfort. Jednak powiedźcie komuś z chroniczną 3-letnią kontuzją, że będzie w stanie biegać przez godzinę po lesie to zrozumiecie. A przypominam, że biegam ostatnio dłużej przy spokojnych 140 ud/min i spokojnie daje radę. Dużo jeszcze do zrobienia, ale jest lepiej.
Podkręcenie intensywności jazd na zajęciach Spinning położyło mnie zupełnie. Ostatnio mocno zakończona ponad dwugodzinna jazda czwartkowa (poniżej link do wykresu tętna) i kolejna spokojniejsza już (ale też wymagająca) piątkowa były zupełnie dobijające. Praktycznie pół piątku dochodziłem do siebie. Kolejne obciążenia w planie trzymają mnie lekko w tym zmęczeniu aż do teraz. Dziś znowu Strength o 18.30 i wyciszająca dla mnie Endurance po niej, która mam nadzieję chociaż pozwoli wrócić do stanu wyjściowego przed tymi jazdami. W czwartek kolejna mocniejsza jazda interwałowa, a w weekend szkolenie Spinning(r) advanced w Poznaniu, gdzie znowu parę godzin jazd się trafi. I weź tu człowieku bądź dobrze wytrenowanym biegaczem :-) skoro więcej pedałujesz niż odbijasz się od podłoża.
Kolejny miesiąc będzie trzeba uspokoić obciążenia, w którejś ze sfer treningu.
Chociaż pochwalcie mnie, że się staram :-) A do fajnego treningu na zajęciach Spinning zachęcam brodniczaków...
OdpowiedzUsuń